Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

A Ty kogo widzisz patrząc w lustro?

Obraz
Dziś mija już ponad rok odkąd wygłosiłam znamienne słowa, że tak oto od dziś przestaję czuć się bezwartościowa. Dziś po tamtym stanie samozadowolenia z siebie i z życia, nie został nawet ślad. Dziś znów jestem kupą gówna. Tyle że dziś bardziej obojętną na wszystko, co ja otacza zewsząd. Nie jestem typem człowieka, który lubi sobie usiąść wieczorem z kubkiem kakao w ręku i użalać się nad sobą oraz nad światem. Bo świat jest przecież zły, a mnie nikt nie lubi. Jestem raczej z tych, którym marzy się wolność szeroko pojęta. Czasem widzę siebie gdzieś daleko. Na łonie dzikiej natury. Nie interesuje mnie to, jak się tam znalazłam, czy stać mnie było na tę podróż, czy jestem w stanie tam przeżyć więcej niż godzinę i wreszcie, nie interesuje mnie nawet czy takie miejsce istnieje. Bo kim jestem, żeby tam dotrzeć?  Jak tak pomyślę, to w zasadzie całe moje życie składało się tylko ze szkoły i z domu. Jako środki transportu do ukochanych miejsc, które kiedyś chciałabym zwiedzić, służyły mi

Suicide Squat

Obraz
Suicide Squat jest nowym dzieckiem amerykańskiego reżysera Davida Ayera. znanego m.in. z "Bogów ulicy", czy "Furii". O ile nad wcześniejszymi produkcjami krytycy i widzowie się rozpływali, o tyle na "Legion samobójców" wylano kubły pomyj. Nie do końca jest jasne dlaczego. Jestem bowiem pewna, że gust krytyka filmowego również można skrytykować, może być on dla mnie bardzo zły, powiedzmy to w slangu - rakowy, wręcz. Nie mam jednak zamiaru nikogo tu obrażać. Skupię się za to nad kwestią dużo bardziej przyziemną, a mianowicie: czy warto?  Po kolei. Film na Filmwebie ma ocenę 6,8 (na dzień dzisiejszy). Na Facebook'u ciągle toczą się batalie o to, czy ocena taka jest słuszna czy też nie i dlaczego. Krew, pot i łzy. Zaopatrzmy się lepiej w kij baseballowy ( swoją drogą, to ciekawe, w Polsce ponoć sprzedano jakieś 2 miliony takich kijów; bez piłeczek, oczywiście ). Najbardziej atakowane, a może powinnam napisać popularne, postacie to: Harley Quinn,

Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską

Obraz
Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie jest to reklama. Nie sprzedałam się, a recenzja tu zamieszczona jest tylko i wyłącznie moją własną opinią na temat książki - jak zwykle.  Chodakowska - dziś chyba każdy kojarzy to nazwisko. Przez jednych osoba uwielbiana, przez drugich znienawidzona. Nigdy do końca nie zrozumiem dlaczego, bo ilekroć pytałam z ciekawości dlaczego ktoś Ewę lubi lub nie, osoba ta nie potrafiła mi podać żadnych składnych argumentów - po prostu!  Jestem raczej zdania, że aby kogoś lubić lub też nie, trzeba go najpierw poznać. Osobiście, bo nie wierzę w kreowany przez media wizerunek - wtedy każdy chce wyglądać cudownie i fajnie i miło. Ewkę widziałam na warsztatach raz. Nie miałam jednak okazji z nią porozmawiać, nie zrobiłam pamiątkowego selfie, nie wymieniłam uścisków, więc dla mnie dalej jest ona osobą obcą. Stąd mój stosunek do niej jest neutralny - do niej, jako do osoby. Z niektórymi rzeczami, które, że tak to ujmę, reprezentuje sobą w internecie, ja się

Potwory spod łóżka...

Obraz
...czyli o tym, jak moje studia łączą się z kryminałem. Taki enigmatyczny kierunek, jakim jest filologia polska z logopedią. Wśród mas zadufanych w sobie idiotów i opłaconych doktorów, nieśmiało wyróżnia się postać, rzekłabym - alma mater - tego kierunku. Neurologopedy. Miała pomysł i dążyła do zrealizowania go. Nie mnie oceniać, czy zrobiła słusznie. Kierunek w zasadzie jest niezły. Dziecięce zaburzenia typu: autyzm, FAS, ADHD i tym podobne miałam więc opanowane. Ograniczyło to zatem ilość wstukiwanych w google haseł.  Fabuła przedstawia się... nieźle. Naprawdę nieźle. W czasach, kiedy za jedyne książki, które mogłam przeczytać dla rozrywki uznawano "Sól ziemi" bądź "Nad Niemnem", kryminał z całkiem nieźle zarysowana fabułą był wręcz zbawienny. Nie narzekałam.  Mamy zatem wielopokoleniowe rodziny. Obie równie martwe. Jedyne co ich łączy to to, że ich dzieci były swego czasu leczone w dziecięcej klinice psychiatrycznej. W owej klinice spotykamy Danie