Gdy Twoje studia to porażka


Muszę przyznać, że matura mi nie poszła. Nie lubiłyśmy się z nauką w liceum. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że sobą gardziłyśmy. Nawzajem, a co. Termin ogłoszenia wyników maturalnych nie zrobił więc na mnie wrażenia. Wiedziałam czego się spodziewać. Moje oczekiwania zostały w większej mierze spełnione. Wybór studiów przyszedł zaraz potem. Czy ja chcę coś robić? No, nie. Bo niby co miałabym robić. Moja ówczesna polityka sprowadzała się do prostego i nad wyraz wytartego frazesu: Chcę robić, aby się nie narobić. Studia raczej nie kwalifikują się pod tego typu zajęcia.

Jestem raczej z tych, którzy po przeczytaniu sposobu przygotowania gorącej czekolady z mlekiem, zrobią ją z wodą. Z tych, którzy grają w palanta patelnią i… pomidorem. Którzy gotują przeterminowany makaron w imię zasady: „Gotowanie to sztuka, nie nauka!”. Kiedy mówię, że kogoś nie lubię, to po prostu go nie lubię. Niezależnie od tego, co mogłabym od niego dostać. Znajomych zatem nie mam za wielu, ale z drugiej strony mało facetów postanawia iść na filologię polską. Z logopedią. Bo i taki kierunek studiuję. Robię licencjat niczego. O magisterce nie myślę.

Praktyki są istna farsą. Jakimś kiepskim żartem, który, mam nadzieję, w końcu ktoś obali doniosłym: „Wkręcamy Cię!”. Dzisiaj, żeby mieć papier z praktyk wystarczy mieć znajomego nauczyciela, który naciągnie godziny i wystarczająco mocną głowę, aby przeżyć przerwy w podstawówce. Pobawiłam się dzisiaj kolejką z chłopcami. Taką nową. Wypasioną. Czy moje praktyki są zaliczone? Bo bawić, bawiłam się świetnie.

Naprawdę, nie przeszkadza mi układanie klocków lego, kolorowanie, wycinanki, czy granie w „Zgadnij, kto to?”. Przeszkadza mi natomiast to, że przeszkadza to innym. Komuś, kto będzie mi stawiał ocenę z praktyk (jakich praktyk?!), kto mnie zapyta, czego się nauczyłam, a ja mu odpowiem z zimnym wyrachowanym spokojem: „Niczego”.

Będzie to prawda. Ale przecież wszyscy wiemy, że dorośli i wykształceni nie lubią prawdy. Dlatego wolę dzieci. Dlatego wolę mężczyzn.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami zdarza się tak, że nasze wybory życiowe nie są takie jakie byśmy chcieli aby były. Jednak wybór nieodpowiedniego kierunku studiów to jeszcze nie koniec świata. Warto przedtem zapoznać się z programami takimi jak oferuje województwo pomorskie https://livemorepomerania.com/ i dobrze je przeanalizować. Nie dość, że samo miejsce jest piękne to daje duże szanse rozwoju osobistego jak i zawodowego. W końcu czego chcieć więcej? Sama jestem chodzącym przykładem, że rozpoczynając studia na pomorzu można naprawdę bardzo dobrze żyć i uzyskać wysokie kwalifikacje zawodowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może chodzi o zły dobór kierunku/? Moje pierwsze studia to też był niewypał, ale w tym roku chcę rozpocząć http://www.wseiz.pl/pl/studia/wydzial-zarzadzania/zarzadzanie/uslugi-gastronomiczne-i-dietetyka . Od zawsze interesowałam się żywieniem, więc może warto mieć z tego dyplom :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Wam, że bardzo chciałabym studiować rachunkowość na tej uczelni https://www.ssw-sopot.pl/finanse-i-rachunkowosc/ W przyszłości chciałabym otworzyć własne biuro rachunkowe, ale wiem, że do tego jest jeszcze daleka droga.

    OdpowiedzUsuń
  5. To może wtedy warto wybrać inne studia? Bardzo dobrym pomysłem jest wybór takich, które korzystają z dualnego modelu studiowania. Na stronie https://edunet-poland.pl/studia-dualne-model-studiowania/ znajdziecie szczegóły o tym modelu nauki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad Czytelniku. Wielką przyjemność sprawia mi czytanie komentarzy i odpisywanie na każdy z nich. Chętnie też poznam nowych ludzi lub podyskutuję. Więc nie krępuj się! Liczę na coś więcej, niż tylko proste "Przeczytam/Nie przeczytam."!

Uwaga! Jeżeli dodajesz komentarz mający na celu promocję Twojego bloga, zostanie on usunięty. Nie będę robić za tablicę ogłoszeniową. (:

Popularne posty z tego bloga

"Morze spokoju" - Katja Millay

Zatrzymać czas

#2 „Fifty Shades Of Grey” czyli światowy bestseller!