#5 Jak zobaczyć niewidzialnego?
Tytuł: Oczy Julii
Tytuł oryginału: Ojos de Julia
gatunek: Thriller/ Horror
produkcja: Hiszpania
premiera: 25 marca 2011 (Polska)
11 września 2010
(świat)
reżyseria: Guillem Morales
scenariusz: Guillem Morales, Oriol Paulo
Czas trwania: 112 min
„Gdy w tajemniczych okolicznościach
ginie piękna, odzyskująca po długiej chorobie wzrok Sara, jej siostra
bliźniaczka Julia (w obie postaci wciela się Belén Rueda, znana z pamiętnych
ról w "Sierocińcu" i "W stronę morza") nie może uwierzyć w
sugerowane przez policję samobójstwo. Mimo próśb męża (Lluís Homar, "Przerwane
objęcia" Pedro Almodovara), którego łączyła z Sarą zastanawiająco bliska
więź, kobieta postanawia na własną rękę zbadać przyczyny śmierci siostry.
Wkrótce, ku swojemu przerażeniu, Julia odkryje, że sama zaczyna tracić wzrok, a
każdy jej krok w narastających ciemnościach obserwuje zagadkowa postać, która
nie zostawia po sobie żadnego śladu...”
Korzystając z faktu
trwających czy też zbliżających się dopiero wakacji postanowiłam urządzić sobie
dziś mały wieczór filmowy. Długo zastanawiałam się nad tym co obejrzeć, aż w
końcu mój wybór padł na „Oczy Julii”. Znaną hiszpańską produkcję filmową z 2010
roku. Dlaczego właśnie ten film? Myślę, że po części dlatego, że strasznie mi
się nudziło i byłam tak zdesperowana, że gdybym trafiła na jakiś chłam, to
wypieprzyłabym komputer przez okno. Tak, to jest pierwszy powód. A po części
dlatego, że kiedyś film już oglądałam i pamiętam, że wtedy mi się podobał. Tak,
faktycznie… Jak się tak bliżej przyjrzeć, to powód drugi stanowi dokładne
uzupełnienie pierwszego, ale nie o tym mam pisać. Wróćmy do tematu.
Tak więc korzystając
z wolnej chwili obejrzałam sobie ten thriller, poczytałam o nim co nieco i
wzięłam się za pisanie tej oto recenzji. Według filmwebu i innych portali
filmowych oraz niektórych recenzentów „Oczy Julii” są na przemian: albo produkcją
zasługującą na Oscara i wartą postawienia jej na podium co najmniej, albo
chłamem, który tylko żeruje na dobrym imieniu znanych aktorów i reżyserów. A
jak jest naprawdę? Hah, nikt wam na 100% nie powie jak jest naprawdę. Ilu ludzi
tyle opinii. Mi opinię było bardzo trudno sobie wyrobić. Właściwie z jednego
powodu: Mam do niego sentyment.
Dobrze, zostawmy
sentymenty i wykażmy choć odrobinę obiektywizmu. O tym, że Hiszpanie robią
najlepsze filmy grozy, zdążyły nas już przekonać „Labirynt Fauna”, „Sierociniec”
czy choćby „Kręgosłup diabła”, jednak „Oczy Julii” nie zaliczają się do tej
grupy. Po pierwsze i najważniejsze „Oczy Julii” są THRILLEREM, nie horrorem,
jak twierdzą co poniektórzy. Myślałam, że nazwisko Guillermo Del Toro zagwarantuje
mi ZAWSZE przednią rozrywkę. Nie zagwarantuje. Nie sprawi, że film powali mnie
na kolana, choć wcześniej wiele razy to uczyniło.
Film zaczyna się
dobrze. Można by rzec, że wręcz cudownie. Właśnie tak, jak powinien się
zaczynać prawdziwy hiszpański dreszczowiec. Mroczny, pełen niedopowiedzeń i
strachu początek sprawia, że widz niemal czuje pełzający mu po plecach
dreszczyk emocji. Jednak aura ta, niespodziewanie pryska, kiedy wprowadzeni w
nastrój grozy i niepewności rozkoszujemy się nim i oczekujemy na równie emocjonujące
rozwinięcie, które (niestety) nie nadchodzi. Film ciągnie się niemiłosiernie
przez godzinę z hakiem nie dając w zamian nic. Nic kompletnie.
Rzeczą do rozważenia nie jest to,
dlaczego jest zły, lecz dlaczego nie jest dobry?
Dlaczego? Ponieważ brakuje
w nim puenty. Przyjęta konwencja, w założeniu thrillera, zupełnie nie współgra z resztą, odstając to
tu – to tam. Po całej projekcji pozostaje niedosyt, wątki wydają się być
niedopracowane i niedokończone.
Hiszpanie stanowczo
rozpuścili nas, serwując nam na dobry początek filmy pokroju „Sierocińca”.
Przyzwyczaili widzów do tego, że stawiając na hiszpańskojęzyczne produkcje
spodziewamy się czegoś ponad proponowany nam zewsząd amerykański chłam. Niestety,
posługując się sztampowym motywem „ofiara vs psychopata” nie zaszli tak daleko,
jak chcieli.
Film nie jest jednak
całkiem spaprany. W istocie ratuje go świetna gra aktorska Belén Ruedy
(darujcie, jeżeli odmieniłam z błędem) i muzyka, która świetnie buduje klimat.
W rezultacie przyznaję filmowi 7/10. Nie jest zły,
jednak tak, jak chyba każdy widz i fan hiszpańskiego kina, spodziewałam się
czegoś o wiele lepszego.
Z takimi filmami właśnie najgorzej jest z oceną, bo ciężko się ukierunkować. Thrillery lubię, jednak chyba najpierw zacznę od ,,Sierocińca", a dopiero potem obejrzę ,,Oczy Julii". Trochę się obawiam tego niedopracowania, ale skoro mamy wakacje, to w razie czego nie będę miała chociaż wrażenie, że straciłam za dużo czasu:)
OdpowiedzUsuńZnalazłam;)
UsuńTeż tak mam, że jak oglądam film, któryś już raz z rzędu, to zaczyna mnie trochę irytować i czekam tylko na koniec. Stwierdziłam więc ostatnio, że muszę robić przerwy między oglądaniem. Co najmniej 2 miesiące, żeby nieco zapomnieć:)
Chyba nie oglądałam nic hiszpańskiego i z chęcią to nadrobię. Pewnie też podzielę się wrażeniami:)
Ja zapamiętuję to co trzeba, naukę zwykle tak, ale nie na długo. Taka dziura w głowie;) Co do filmów/książek to ogólny zarys pamiętam, ale inne, mniej znaczące wątki mi uciekają.
UsuńKażdemu może się zdarzyć, Hiszpanom też.:)
No fejm juz mu spada ;d . Film oglądałam, mi sie bardzo podobał ogolnie ;)
OdpowiedzUsuńNo w sumie masz racje, koniec w zasadzie był do przewidzenia. I jeszcze to, że gatunek to 'horror' no jak bym tego filmu do gatunku horrorów nie zaliczała.
UsuńZ tego co wiem, nigdzie go nie ma i jest ciężko dostępny, wiec zostaje tylko internet. Mozna go znaleźć na khadi.pl, helfy.pl i na ceneo.pl - ja wlasnie tutaj zamiawialam, bo mozna przy odbiorze zapłacic ;) . Ale ja juz mam koncowki i grzywke rozjaśnioną, wiec chodzi o to czy całkiem rozjasniac ;) .
ja filmu juz prawie nie pamietam, bo dawno go widzialam. No powiem, ze gdyby nie bylo napisane, ze to horror pewnie bym nawet nie widziala go.
UsuńNajwyzej rozjasnie a potem zafarbuje szamponetką, bo widzialam sweitny brązowy kolor ;o