Pokolenie IKEA. Kobiety


Kiedy czytam, bo czytam nadal, mam chwile zwątpienia. Wątpię wtedy w siebie. W autora. W pokolenie. W ludzi. Zastanawiam się, dlaczego nie doszłam jeszcze do wniosku, że szkoda mi czasu. Chociaż w zasadzie doszłam. Do takiego wniosku, oczywiście. Był on jednak niewystarczająco przekonujący jak widać, bo dalej brnę w Pokolenie IKEA. I nie szkoda mi czasu. 

Mam wrażenie, że ta książka jest kiepskim żartem. Taką kpiną prosto w twarz. Greya bym nie przeczytała. Niezależnie od tego, jak bardzo ktoś by to zachwalał i jak bardzo by mi podsuwał. Tutaj było trochę inaczej. Kilkakrotnie na Facebooku natykałam się na cytaty z tej i poprzedniej książki Piotra C., które oddzielone od całości, brzmiały, może nie tyle mądrze, co po prostu trafnie i jakoś tak ironicznie. Lubię ironię. Dobra ironia mnie śmieszy i sprawia, że jestem w stanie polubić stosującego ją człowieka. Jednak ironiczne cytaty tutaj się gubią, w szarej masie traktującej o cyckach. Bo przecież nic innego się na świecie nie liczy. Tak myśli dzisiejsze pokolenie. Cyckami i fiutkami. Gdybym nie była nerdem i nie błądziła w Internecie tak często, być może potraktowałabym tę lekturę jako fikcję literacką. Parę lat temu jednak natknęłam się na kilka blogów, różnych blogów, różnych osób, a jednak blogi te traktowały o tym samym - o seksie. I jedyną miarą wartości człowieka były liczby. Liczba zaliczonych panienek, liczba przeżytych orgazmów, liczba centymetrów przyrodzenia. I usilne przekonywanie autorów, że heloł, to jest ważne dla każdego. Dla mnie też. I dla Ciebie. Jeśli nie jest, to jesteś hipokrytą. Albo brzydką babą w rozmiarze XXL, albo nieudacznikiem, który kończy w chusteczkę i tak naprawdę nie żyje. Przeczytaj sobie kilka poradników kołczingowych tych ludzi. Oni są tak ciekawi, ciekawsi od Ciebie, ale wspaniałomyślnie wydali swoje autobiografie, które możesz potraktować jako przyjaciela na nowej drodze życia, na której końcu narodzisz się Nowy Ty. Fajnie, nie? 

Gdybym nie błądziła w Internecie i nie była sarkastyczną brzydką babą w rozmiarze M/L, czyli stanowczo za dużym według dzisiejszych standardów, to stwierdziłabym, że ta książka jest kontrowersyjna, i oni mnie obrażają, i, dzień dobry, tak nie wygląda moje pokolenie. Tak nie wygląda żadne pokolenie, a autor nie umie w bzykanie. Nie lubię słowa gdyby

To nie jest pokolenie IKEA. To tylko jakaś część tego pokolenia. Jednak rozumiem, że dość kiepsko brzmiałby taki tytuł, więc został on uogólniony. Zhiperbolizowany. Spłaszczony. 
 
Podobno IKEA się nie odmienia, widzieliście? Podobno. To szwedzka firma i szwedzki skrót od Ingvar Kamprad (imię i nazwisko założyciela) oraz Elmtaryd i Agunnaryd (farma i miejscowość/parafia, w której się wychował). Szwedzi w ogóle mało rzeczy odmieniają. Na przykład czasowniki. Czasowniki nie odmieniają się przed osoby, więc jeśli chcesz być, to jesteś przez wszystkie osoby tak samo.Kocham szwedzką gramatykę. 

Jesteśmy jednak w Polsce. Więc odmieniajmy się, do cholery.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Morze spokoju" - Katja Millay

Zatrzymać czas

#2 „Fifty Shades Of Grey” czyli światowy bestseller!