Dzień dobry latem
Piękną jesień mamy tego lata.
Nie, żebym przepadała za latem, ale uważam, że jako taki porządek, tak w świecie jak i w atmosferze, jest raczej wskazany. Więc lato powinno się odznaczać raczej słońcem, które pali, temperaturą sięgającą w cieniu 30 stopni i litrami potu, o. 19 stopni, burze i deszcze zostawmy sobie na październik i listopad; wtedy są one jak najbardziej wskazane, bo po upalnym lecie przynoszą ulgę. Mnie natomiast przynoszą mnie. Dużo melancholii, nostalgii i ogółem całej tej otoczki, w której mogę być sobą. Herbata z cytryną i miodem, ogień w kominku, grube swetry i koc kojarzą mi się z moją ukochaną jesienią, nie z lipcem czy sierpniem. I bynajmniej nie o pogodę tak naprawdę tu chodzi, ale o emocje. Jesienią smutek jest zrozumiały i powszechny. Dużo osób twierdzi, że ma chandrę, może i ma, nie wiem. Nikomu chandry nie życzę, ale jeśli każdy ma chandrę i depresję, to łatwiej wtapiam się w tłum. Jesień jest moją porą, podczas której oglądam netflixowe seriale, piję dużo herbaty i spędzam długie godziny na oglądaniu deszczu przez okno i nikogo nie dziwi, że nie chce mi się wychodzić do ludzi - jest przecież zimno i pada. To naprawdę nie fair ze strony Matki Natury, że odbiera mi radość z jesieni, dając mi ją w lipcu. Moja psychika aktualnie znajduje się w stanie głębokiego szoku i zawieszenia; zamrożenie w oczekiwaniu. Bo to teoretycznie lato, ale w praktyce jakby już jesień. I teoretycznie mogę już być sobą, ale zaraz może przyjść jakiś weekend z upałem 30+ i znów zadzwoni telefon, że w lato to nie wypada, w lato trzeba być uśmiechniętym i puchatym i miłym jak różowy kucyk Pony. Niby nikt nie każe, ale podświadomie wszyscy tego od Ciebie oczekują i podświadomie Ty wiesz, że świadomie nie możesz być sobą.
Apeluję o LATO.
Posiadam książkę Billie Sparrow. Nawet tu wiersze są typowo jesienne. I już czuję moje #hygge, ale jest ono tak ulotne i nietrwałe, że czasem mam ochotę płakać, kiedy znika i bardzo tęsknię, choć nie wiem dokładnie za czym. Moje serce rozpaczliwie krzyczy. Otwarte na przypadkowej stronie. Oto co wypadło:
Tonę
dziś
przy samotnej kawie
znowu
przyłapałam się
na fantazjowaniu
o tobie
nawet nie zauważyłam
kiedy dni
przestały być
na mój temat*
*B.Sparrow, #arkusz poetycki
Ja akurat z pogodą trafiam, gdy jest mi potrzebna na konie. Ale też wolałabym, żeby deszcz trzymał się przepisowo swojej pory roku i w lecie tylko od czasu do czasu ratował przed suszą. A nie fundował podtopienia od razu. Ze skrajności w skrajność...
OdpowiedzUsuń