Przesądny człowiek

Przesądny człowiek ze mnie. 

Długo nic nie pisałam. Olśnię Was - ostatni post o "Pierwszym śniegu" był moim wypracowaniem semestralnym. Wstawiłam je, żeby wstawić cokolwiek, bo nie chciałam nic pisać. Za bardzo przypominałoby mi to poprzedni rok. Wtedy też była wiosna i też coś napisałam. Trochę się poużalałam nad sobą, wcześniej zrobiłam tatuaż, a potem Ty umarłaś. Więc w tym roku nic nie pisałam przez całą wiosnę, bo tatuaże zrobiłam sobie dwa. 

Czasem wydaje mi się, że znalazłam w tym świetną alternatywę dla robienia sobie krzywdy. Mój masochistyczny psychopata jest zaspokojony, a ja nie mam żadnych brzydkich blizn, tylko ładne malunki. Słodkie malunki, za którymi chowam nadgnitą osobowość. Niech ludzie mnie nie znają. 

Teraźniejsze dni są raczej dobre. Dla ludzi i dla mnie. Świeci ładne słońce, na Fejsbukach lukier leje się litrami i wszyscy prześcigają się w przekonywaniu innych i samych siebie, że są stuprocentowymi optymistami a ich życie to pasmo sukcesów i uśmiechów. To dobrze, że są szczęśliwi. 

Jakieś 4 lata temu w maju zaczęłam pisać z C. Był miły i strasznie mnie to urzekło. Na palcach jednej ręki wyliczę osoby, które są dla mnie miłe i nie należą do mojej rodziny. Więc był miły i było fajnie. Dzisiaj mam dziwne uczucie, bo dalej jest miły i dalej jest fajnie, a w międzyczasie wydarzyło się wszystko. Nie macie tak czasem? Jednej takiej rzeczy, jednej osoby, która mimo całego zmieniającego się świata pozostaje taka sama (przynajmniej w Waszym odczuciu)?

Nie wiem o czym jest ten post. Może w zasadzie pomachaniem i potwierdzeniem, że żyję. Dawno temu stwierdziłam, że mój blog będzie czymś w rodzaju pamiętnika. Dziw mnie zbiera, że ktokolwiek oprócz mnie chce to jeszcze czytać. Poważnie, dziękuję. 

Co u Was słychać? Powiedzcie, że też żyjecie w maju.

Komentarze

  1. Żyję, ale uczelnia chce to zmienić. I bardzo chcę współrzędne na tę krainę, z której pochodzą Ci wszyscy szczęśliwi optymiści. Bo na pewno nie pochodzą z żadnego znanego mi miejsca... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czasem myślę, że sporo tego optymizmu jest trochę na pokaz. O wiele przyjemniej sie ogląda uśmiechniętych ludzi i czyta "motywujące teksty", niż pociesza blogowych smutasów, czy kogoś w tym rodzaju. Optymizm jest w modzie, no.

      Usuń
  2. Wszędzie teraz króluje optymizm, a jak ktoś nie jest optymistą i nie odnosi sukcesów, powinien szybciutko przeczytać jakiś poradnik i zacząć się uśmiechać, odnosić sukcesy i zwyciężać. Ech, ciężkie jest życie ponuraka ;) Smutek staje się chorobą, którą natychmiast należy wyleczyć. Taka tyrania optymizmu. Ludzie dziwią się, kiedy leżę całą niedzielę i myślę o jakiejś melancholijnej opowieści ;) Nie wypada się lenić (a ja to właśnie uwielbiam!). Nie wypada pisać pamiętników, jeśli nie planujemy (kiedyś) ich wydać. Nie wypada uczyć się języka dla siebie, nie dla kariery i certyfikatów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu! Moje oczy (i wszystko inne) radują się, że Cię widzą! Gdzie się podziewałaś tyle czasu? Tęskniłam strasznie za Tobą i Twoimi wpisami!

      Usuń
    2. Jejku, jak miło! Zwykle myślę, że nikt mnie nie pamięta. Ja też za tobą tęskniłam. Oj, wiadomo, jak to bywa: pożarły mnie dwa smoki, Choróbsko i Brakoczas.

      Usuń

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad Czytelniku. Wielką przyjemność sprawia mi czytanie komentarzy i odpisywanie na każdy z nich. Chętnie też poznam nowych ludzi lub podyskutuję. Więc nie krępuj się! Liczę na coś więcej, niż tylko proste "Przeczytam/Nie przeczytam."!

Uwaga! Jeżeli dodajesz komentarz mający na celu promocję Twojego bloga, zostanie on usunięty. Nie będę robić za tablicę ogłoszeniową. (:

Popularne posty z tego bloga

"Morze spokoju" - Katja Millay

„Moja jedyna miłości, jutro nigdy nie będzie nasze…”

Mike Carey – Przebierańcy