Być jak pogromcy duchów
Tytuł: Obecność
Tytuł oryginału: The Conjuring
Gatunek: Horror
Produkcja: USA
Premiera: 26 lipca 2013 (Polska)
27 czerwca 2013
(świat)
Reżyseria: James Wan
Scenariusz: Chad Hayes, Carey Hayes
Czas: 112 min
„Lorraine Warren (Vera Farmiga) i Ed
Warren (Patrick Wilson) to dwójka badaczy zjawisk paranormalnych. Pewnego dnia,
zostają wezwani przez przerażoną rodzinę, na odludną farmę. Okazuje się, że
mieszkańcy są nawiedzani przez tajemniczą zjawę, która nie chce dać im spokoju.
Para badaczy, staje do walki z najstraszniejszym demonem z jakim kiedykolwiek
mieli do czynienia.”
Na początku tego
postu chciałabym was bardzo, bardzo przeprosić za tak długą nieobecność, ale
sami wiecie jak to jest: szkoła, lekcje, nauka, matury, studniówki… W całym tym
zgiełku jakoś nie mogę znaleźć czasu na czytanie książek niezwiązanych ze
szkołą i oglądanie filmów, a co dopiero na prowadzenie bloga. Postaram się
jednak poprawić.
Korzystając ze
swojego tygodniowego zwolnienia postanowiłam nadrobić zaległości w tym i owym i
obejrzałam „Obecność”. Horror ten od
jakiegoś czasu cieszył się sporą popularnością i miał wystawiane dość wysokie
oceny. Nie powiem, skusiło mnie to, jednak po ostatnich porażkach Del Toro,
którego do tej pory uznawałam za mistrza, byłam dość sceptycznie nastawiona do
tego konkretnego gatunku filmu. Wątpiłam w to, że jakikolwiek film grozy jest
mnie w stanie jeszcze zaskoczyć. I to zaskoczyć pozytywnie! Przecież wszystko
to, co ludzkość przeraża zostało już dawno wykorzystane w takich czy innych
produkcjach (zwykle marnych, zaznaczam). Motyw złego dziecka? Obcykany na
każdej płaszczyźnie. Duchy? Raczej mało straszne. Demony? Ile to już filmów z
nimi widzieliśmy? Biorąc pod uwagę te okoliczności pojawia się pytanie, które w
mojej głowie zrodziło się już jakiś czas temu: Czy istnieje jeszcze coś, co może
nas przestraszyć? Owszem… Może.
James Wan to
malezyjski reżyser, człowiek odpowiedzialny za takie filmy jak pierwsza część „Piły”, „Wyrok Śmierci” oraz bardzo dobrze oceniany „Naznaczony”. Jego najnowszym dzieckiem jest „Obecność”. Film, dzięki któremu uwierzyłam, że w dzisiejszych
czasach można jeszcze stworzyć
obraz, który potrafi wystraszyć widza, a nie jedynie obrzydzić mu popołudnie.
Na „Obecność” już od dłuższego czasu miałam
ochotę. To co mnie od razu urzekło to klimat lat 70, który można było odczuć
już w krótkich zwiastunach filmu, czy choćby zdjęciach. Jednakże głównym
powodem, dla którego zdecydowałam się obejrzeć ten film były bardzo wysokie
noty. I to nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Ponad 87% to są świetne noty! Niebezpodstawnie z resztą.
Scenariusz „Obecności” oparty jest na (podobno!) prawdziwych
wydarzeniach, jakie miały miejsce w latach 70. ubiegłego wieku. Poznajemy
wielodzietną rodzinę Perronów: rodziców i pięć córek, którzy zakupiwszy nowy,
wielki dom na odludnej wsi, następnie się do niego wprowadzają. Sielanka
rodziny się kończy, kiedy najmłodsza córka znajduje w ogrodzie ich ulubioną
suczkę, a gołębie wykonują samobójcze zderzenia z framugą. Jak się potem
okazuje, dom jest nawiedzony przez demony. Ich pochodzenie ma swoje źródło
bodajże w XVIII wieku. Wtedy to właścicielka domu – wiedźma, jak się potem
okazało - zabiła swoje dziecko, wyznała swe oddanie do szatana, przeklęła farmę
i powiesiła się na gałęzi drzewa. Od tamtego czasu dom nawiedzają pradawne siły
zła, co owocuje z kolei serią niewyjaśnionych morderstw i samobójstw.
Fabuła nie poraża
oryginalnością, prawda?
Złe demony nawiedzają
dobrą rodzinę w wielkim domu na osamotnionej farmie. Nic szczególnego, ile raz
już widzieliśmy podobny scenariusz?
Tytułowa „Obecność” ma jednak to do siebie, że
jej bohaterowie są obdarowani rozumem na tyle dużym, aby zauważyć, że sami nie są
w stanie pokonać owych mrocznych sił. Zwracają się więc o pomoc do Eda (Patrick
Wilson) i Lorraine Warren (Vera Farmiga) –małżeństwa demonologów, którzy
specjalizują się w rozwiązywaniu dziwnych przypadków. Dowiadujemy się, że większość
tych przypadków można racjonalnie wytłumaczyć, czym też dane małżeństwo się
zajmuje.
Historia Warrenów
jest bardzo ciekawym elementem całej fabuły filmu. Podczas seansu poznajemy ich
dawne losy, a dzięki ich wykładom dowiadujemy się wielu ciekawostek chociażby
na temat egzorcyzmów czy pochodzenia demonów. Jest to bez wątpienia jeden z
mocniejszych punktów filmu. Przede wszystkim jednak film ma niesamowity klimat.
Stary drewniany dom nad jeziorem. Piwnica pełna rupieci. Bohaterowie
wystylizowani na lata 70. Ich charakterystyczny ubiór. To wszystko daje nam
możliwość lepszego wgłębienia się w historię rodziny Perronów oraz, jak się
później okazuje, Warrenów.
Z początku Ed i
Lorraine niechętnie przyjmują sprawę zbadania straszącego domostwa. Ma to
związek z ich przeszłością.
Lorraine, grana przez
Verę Farmigę, jest medium. Potrafi połączyć się ze wspomnieniami osób, z
którymi ma styczność (taki trochę mimowolny ekshibicjonizm psychiczny), a co
więcej „widzi” to, czego dostrzec nie mogą inni. Ten szczególny rodzaj talentu
odbija się głośnym echem na jej zdrowiu, o które to bardzo obawia się jej mąż -
Ed.
Pod względem
technicznym trudno jest „Obecności”
coś zarzucić. Muzyka jak dla mnie świetnie komponuje się z ostrymi,
klimatycznymi zdjęciami. Powolne najeżdżanie kamerą na dany obiekt, mignięcia
postaci oraz gwałtowne ujęcia demonów powodują, że uczucie niepokoju nie
opuszcza nas ani na chwilę.
Jak widzicie, film
nie wyróżnia się jakimiś nowatorskimi pomysłami, ale w wyśmienity sposób
korzysta ze sprawdzonych rozwiązań, które były wykorzystywane w klasykach
gatunku, i które stanowiły o sukcesie wielu produkcji kina grozy.
Podsumowując: Z czystym sumieniem jestem w stanie
dać produkcji całe 9/10. „Obecność”
to według mnie główny kandydat do miana horroru roku. Jest to film, który naprawdę straszy. I to do
tego stopnia, że wywołał u mnie szybsze bicie serca. Polecam wszystkim
znudzonym kinomaniakom!
Horrorów nie oglądam i zdania nie zmienię, więc spasuję. :)
OdpowiedzUsuńOglądałam jakiś miesiąc i mam dokładnie takie same wrażenia jak Ty. Horrory rzadko oglądam, nie dlatego, że nie lubię, ale dlatego, że w większości obrzydzają niż naprawdę wzbudzają jakieś emocje. "Obecność" obejrzałam po przeczytaniu pozytywnych opinii i nie żałuję, film naprawdę nieźle mnie przeraził. Nie żałuję, że go obejrzałam :)
OdpowiedzUsuńWspaniały film, jeden z najlepszych horrorów jakie ostatnio oglądałam. A jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o ten gatunek :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo lubię oglądać horrory, chociaż ostatnio ciężko mnie zadowolić, gdyż coraz gorsze są one coraz gorsze, ale teraz po twojej recenzji muszę przyznać, że autentycznie mnie zaciekawiłaś i tym razem nie popuszczę- muszę obejrzeć ,,Obecność''.
OdpowiedzUsuń