Pokolenie IKEA. Kobiety
Kiedy czytam, bo czytam nadal, mam chwile zwątpienia. Wątpię wtedy w siebie. W autora. W pokolenie. W ludzi. Zastanawiam się, dlaczego nie doszłam jeszcze do wniosku, że szkoda mi czasu. Chociaż w zasadzie doszłam. Do takiego wniosku, oczywiście. Był on jednak niewystarczająco przekonujący jak widać, bo dalej brnę w Pokolenie IKEA . I nie szkoda mi czasu. Mam wrażenie, że ta książka jest kiepskim żartem. Taką kpiną prosto w twarz. Greya bym nie przeczytała. Niezależnie od tego, jak bardzo ktoś by to zachwalał i jak bardzo by mi podsuwał. Tutaj było trochę inaczej. Kilkakrotnie na Facebooku natykałam się na cytaty z tej i poprzedniej książki Piotra C., które oddzielone od całości, brzmiały, może nie tyle mądrze, co po prostu trafnie i jakoś tak ironicznie. Lubię ironię. Dobra ironia mnie śmieszy i sprawia, że jestem w stanie polubić stosującego ją człowieka. Jednak ironiczne cytaty tutaj się gubią, w szarej masie traktującej o cyckach. Bo przecież nic innego się na świecie nie